Umiejętności

Jako, że dział nazywa się atuty i umiejętności, więc może temat o umiejętnościach...

Mam takie pytanie, czy ktoś z was kiedykolwiek skorzystał z umiejętności wróżenie? Bo ja się jeszcze nie spotkał (jakby powiedział mój dziadek).

Dobra umiejętność - czasem przydatna - to było upadanie - z tego co pamiętam - można było wyjść ze strefy zagrożenia nie prowokujac okazyjnego ataku.

cóż, przyznam sie że też w wróżenia nie korzystałem Very Happy

wolałem czar a miałem tą umiejętność tylko grając zaklinaczem, więc nie nie korzystałem Very Happy

ale było też coś jak skakanie co nie? nie uważacie że "skok wzwyż z rozbiegu to troche,hmmm, przesadzone?? jak koleś ma 2 matry to może skoczyć wzwyź 3 m!!

i jeszcze jedno, stosował ktoś kiedyś wyczucie kierunku??

Wróżenie może sie przydać np do zarabiania pieniędzy
Wyczucie kierunku - rzadkość nad rzadkościami :/

Nie wiem - chyba źle czytałeś opuis skoku - tam sa ograniczenia i w ogóle.

A co do wyczucia kierunku - masę razy - nie raz i nie dwa gubiliśmy się we mgle czy śnieżycy, czasem też trzeba się było wydostać z jakichś magocznych ciemności - u nas w drużynie zawsze ktoś to rozwijał bo bez tego - tacy byliśmy jach mistrzowie ;) - drużyna miała ciężko... Nie raz i nie dwa uratowało to nam nasze żylaste, wojownicze dupska ;)

eee więc tak- dośc dawno czytałem opis skoku Very Happy

ale on wyczucia zawsze był w grupie jakiś czarodziej/zaklinacz który mógł to wywóżyć/dowiedzieć sie jakoś Razz

u nas nikt nigdy nie wybierał tego czaru - było po prostu szkoda, a umiejętność bez czaru nie działa - poza tym - co z tego, że wywróży - jak nas jest sześciu... wszystkich nie wyviagnie, ktoś zginie...

Podobnie tajniki dziczy - takie z nas żyły były, że wszyscy to szkolili, bo też takich k*** karczmarzy spotyklaiśmy - sknerów etc - zawsze się kończyło bitka - ja chcę się tylko bimbru napić a on mi tu wykskuje z taka cena...

Uwielbiałem grać postaciami z zastraszaniem - kiedyś z kumplem byliśmy w nie woli u tych wodnych, na s... - co tam się działo. Karmili nas słabo - kumpel grał akurat barbem - to miał być taki szkot - z dwuręcznikaiem i w ogóle, ja grałem wypasionym zaklinaczem, miałem dużo charyzmy - też zastraszałem... Ech, nigdy nie zapomnę stołówki więźniów... Miodzio:)